W tych bardzo gorących dniach Kościół rzucił na szalę wydarzeń cały swój autorytet - pisze Andrzej Wielowieyski w Rzeczpospolitej wspominając czas rodzenia się Solidarności.
Bóg stał się człowiekiem, podobnym nam we wszystkim oprócz grzechu. Cud Wcielenia ukazuje jak bardzo Bóg ukochał człowieka. Zdania te oddają treść uroczystości Bożego Narodzenia, obchodzonej w Kościele rzymskokatolickim 25 grudnia.
Bez domu. Bez bliskich. Bez perspektyw. W strachu o każdy kolejny dzień. W ciąży. Postanowiłam urodzić.
Gdy tylko przekroczyłam próg Domu Jezusa Miłosiernego w Strzelcach Opolskich, wpadłam w ramiona czterech szczęśliwych i pięknych kobiet.
Nad oknem życia w Radomiu pojawił się napis, którego tam nie ma i nie było, choć widzą go niektórzy.
Większość zginęła od strzału w tył głowy. On przeżył. O zbrodni katyńskiej dowiedział się w Jerozolimie 14 kwietnia 1943 roku. Zapisał w pamiętniku: „Pytam sam siebie: czy zasłużyłeś, byś z tylu tysięcy należał do tych, co ocaleli?”.
Narracja starotestamentalnej Księgi Jozuego pokazuje coś zgoła odmiennego niż oczekiwanie na nadzwyczajne znaki Bożej opieki. Oto lud wybrany przez Boga po czterdziestu latach wędrówki przez pustynię wchodzi do Kanaanu, ziemi obiecanej przez Boga.
Ufne serce matki i jej wiara mogą wiele wyprosić!
Jest kilkanaście osób. Śpiewają „Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat”.
O podążaniu za papieżem, świadectwach młodych z całego świata i wiosce Huronów przy ulicy Stanisława Kostki rozmowa z ks. Ryszardem Sałkiem, wikariuszem z parafii św. Józefa w Nisku, uczestnikiem sześciu ŚDM.