Do kolejnych zamachów bombowych na kościoły doszło w Iraku. Chrześcijanie obawiają się o swoją przyszłość.
Ostatnie zamachy bombowe w Iraku połączyły w bólu i współczuciu wyznawców wszystkich religii. Katolicki arcybiskup Kirkuku, a także szyiccy i sunniccy zwierzchnicy religijni 31 lipca odwiedzili w miejscowym szpitalu ofiary zamachu.
Cztery osoby zginęły a ponad 171 jest rannych w wyniku eksplozji dwóch bomb pod Mosulem w północnym Iraku.
Haniebnymi aktami, wymierzonymi w odradzający się Irak nazwał abp Luis Sako serię zamachów terrorystycznych, które 28 lipca dotknęły Bagdad, Kirkuk i Bakubę.
Ponad 100 osób zginęło dziś w zamachach bombowych w Bagdadzie. Był to najbardziej krwawy dzień w tym roku. Zamachy są reakcją na nową ordynację wyborczą i ogłoszenie wyborów powszechnych, które mają się odbyć 6 marca.
Uzbrojona bojówka wysadziła w powietrze kościół chrześcijański w Mosulu na północy Iraku.
Według opublikowanego w sobotę kolejnego zestawu wstępnych wyników wyborów parlamentarnych w Iraku z 7 marca, w Bagdadzie zdecydowanie prowadzi koalicja, na której czele stoi obecny premier Nuri al-Maliki.
Czterech uzbrojonych rebeliantów weszło do kościoła katolickiego obrządku syryjskiego w stolicy Iraku i wzięło nieznaną liczbę zakładników, w tym dwóch księży. Mężczyźni żądają uwolnienia terrorystów w Iraku i Egipcie - poinformował agencję AFP biskup Bagdadu.
Franciszek powiedział, że jeśli nawet wymóg zachowania odstępu fizycznego sprawi, że wielu Irakijczyków obejrzy go tylko w telewizji, to zobaczą jednak, że przybył on do ich kraju. "Jestem pasterzem ludu, który cierpi".
- Mamy nadzieję, że te wybory będą miały fundamentalne znaczenie dla naszego narodu - powiedział w Radiu Watykańskim bp Shlemon Warduni, sufragan patriarchy chaldejskiego Bagdadu.