Tysiące Żydów odwiedziło w weekend grób cadyka Elimelecha w Leżajsku w 225. rocznicę jego śmierci. Wierzą, że tego dnia jego dusza zstępuje na ziemię i pośredniczy w modlitwie do Boga.
Mordercy, złodzieje, paserzy. – A jednak wśród nich czuję się czasem bezpieczniej niż na ulicy – mówi o. Wawrzyniec.
Dokładnie od 6 lutego 1910 r. nieprzerwanie - dniem i nocą - siostry klaryski i wierni odwiedzający ich kościół w Kętach adorują Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
To ciasne pomieszczenie w Areszcie jest niczym brama, przez którą spływa łaska.
– Poświęcenie czasu innym pomaga spojrzeć dalej. Jest warte trudu – twierdzą.
Na pozór oddzielone od świata, siostry z klasztoru Mniszek Klarysek od Wieczystej Adoracji w Kętach powierzają Bogu sprawy wielu ludzi.
Panu Bogu oddały wszystko. Żyją tylko dla Niego. I wtedy, kiedy szyją habity, kiedy haftują ornaty, porządkują ogród, kroją chleb czy modlą się siedem godzin dziennie.
– W więzieniu czuje się ból, ma się poczucie wyeliminowania ze środowiska. Mieszkańcy domu dają mi ciepło, serce, miłość, bo im również tego brakuje.