Są znani w całej Polsce, choć z zachowaniem anonimowości nie mają problemów. Oczywiście dopóki nie zaczną…mówić. Ich głosy każdego dnia zachęcają, instruują lub dostarczają rozrywki.
Każda próba zrobienia czegoś dla innych, dla wspólnoty, wymaga wyjścia z anonimowości – mówią Anna i Dariusz Jaśkiewiczowie, którzy w zeszłym roku razem z 11-miesięcznym wówczas synkiem wcielili się w rolę Świętej Rodziny.
Listy zazwyczaj sprawiają radość. A już na pewno te wysłane do chorych dzieci. Dla nich są jak posłańcy nadziei.
W sobotnie wieczory i niedzielne przedpołudnia do kawiarenki "Pod Zielonym Rowerem", działającej przy parafii św. Klemensa w Ustroniu, trudno wetknąć szpilkę.
Różnymi ścieżkami powołanie zawiodło ich za klasztorną furtę. Odkrywali je stopniowo, krok po kroku, albo dzięki błyskawicy, która oświetliła przyszłą drogę życia.
– Każdy z nas powinien dbać o to, jak mówi. Każdy, bez względu na zawód. A żeby ładnie mówić, nie trzeba mówić dużo – uważa Edyta.
– Nieudany zamach na Hitlera! Nowy „Kurier Warszawski”! – głos małego gazeciarza przecina sierpniowe popołudnie. Pucybut macha szczotką, roześmiana para mija trzepiącą poduszki kobietę, żandarmi obserwują śpiewającą dziewczynę. Wtedy rozlegają się pierwsze strzały.
- Nie wystarczy przyjść z palmą i koszyczkiem do kościoła, by spotkać się z Tym, który nas zbawił - przekonywał bp Leszek Leszkiewicz bierzmowanych w Wielogłowach i Nowym Sączu.
Arka Noego to taki pierwowzór franciszkowego „chrześcijańskiego rabanu”. Mnóstwo pozytywnej energii, radość w czystej postaci i najbardziej na świecie ufna, bo dziecięca, wiara w Pana Boga.