Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukiwanie obejmuje wszystkie serwisy
wybierz serwis, który chcesz przeszukać »
- Maryja tak wiele razy interweniowała w moim życiu, dlaczego więc ja miałbym bać się iść do Niej, nawet jeśli swoje lata mam? Wpada się tutaj w pewną dobrą duchową rutynę i to pomaga pokonać wszelkie przeciwności - opowiada 59-letni Janusz z Trzebini.
Idą razem z młodymi - czasem swoimi dziećmi, wnukami. Ramię w ramię. Choć może czasem bardziej niż innym pątnikom brakuje im siły.
Przez dwa pierwsze dni z pielgrzymami szła Teresa, siostra Heleny. Razem z opiekunem grupy z Libiąża opowiadała uczestnikom o jej życiu. Wiele osób zainspirowanych opowieścią również dzieliło się swoimi przeżyciami.
- Choć fizycznie jej tu nie ma, czujemy, że czuwa nad nami i jest blisko - opowiadają przyjaciele Heleny Kmieć, którzy od kilku dni pielgrzymują na Jasną Górę.
Już od kilku dni uczestnicy Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej pokonują kolejne kilometry do Jasnogórskiej Pani.
Pielgrzymi doskonale wiedzą, że są takie momenty, w których księża są niezastąpieni. Mają być przewodnikami wiernych, a ich posługa w tym czasie najpełniej realizuje się w sakramentach.
- Pielgrzymka to sensowne miejsce w Kościele, w którym kapłan może w pełni realizować to, do czego otrzymał święcenia - mówi bp Grzegorz Ryś, który już po raz 24. prowadzi na Jasną Górę grupę 6. Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej.
- Jak się śpiewa, to droga jakoś szybciej ubywa - nie ma wątpliwości s. Natana, maszerująca na Jasną Górę z grupą z Gdowa.
W środę 9 sierpnia pielgrzymi z 37. Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej zmagali się z upałem. Odrobiny cienia szukali m.in. na postoju w klasztorze franciszkanów w Pilicy.
Na twarzach pątników widać było trud pielgrzymowania, zwłaszcza na wzniesieniu tuż przed klasztorem. Słabości powiedzieli jednak "nie!" i wytrwale kroczyli przed siebie.