Ostatnia powódź dotknęła większą część parafii, w tym kościół i klasztor dominikanek. Dzięki pomocy rzeszy ludzi prawie nie ma już po niej widocznych śladów... prócz przykrych wspomnień.
Każdego roku w majowe wieczory pod przydrożne kapliczki wędrują ludzie i pośród lasów i łąk śpiewają nabożeństwo ku czci Matki Bożej.
W okrągłą rocznicę do świątyni wprowadzono w procesji relikwie patrona parafii św. Zygmunta.
O trudnym macierzyństwie. – Każdego wieczoru wspominam te wydarzenia. Płaczę i modlę się – mówi Leokadia Rowińska, dziś 90-letnia mama Irka, najmłodszej ofiary Marszu Śmierci.
Wydaje się, że ich życie jest zwyczajne, bo jak każdy pracują, odpoczywają i zmagają się z problemami. To jednak nie wszystko. Ich dom raz w miesiącu odwiedza niezwykły Gość.
- Każdego wieczoru wspominam te wydarzenia. Płaczę i modlę się - mówi Leokadia Rowińska, dziś 90-letnia mama Irka, najmłodszej ofiary Marszu Śmierci.
Uzdrowiona za przyczyną ks. Jerzego? Maria Szablewska-Kosobucka wierzy, że to męczennik z Żoliborza wyprosił jej uwolnienie od bólu. Największego w życiu.
Miasta średniowieczne nie miały własnego systemu oświetleniowego, nocami tonęły w mrokach i tylko nieliczni ludzie, majętni, mogli sobie pozwolić na służbę, która pochodniami oświetlała im drogi w wąskich uliczkach
Jest matką najmłodszej ofiary Auschwitz i Marszu Śmierci. - Każdego wieczoru płaczę i modlę się – mówi Leokadia Rowińska, która opuściła obóz 10 dni przed wyzwoleniem. W Marszu Śmierci urodziła syna, który zmarł po zaledwie 9 dniach.