„Dusza uwolniona od ciężaru namiętności, wznosi się lekkim i szybkim lotem ku najwyższym szczytom, ku coraz wyższym wierzchołkom"
Honorata. Czczona, poważana, szanowana. Tyle z całą pewnością wiemy o dzisiejszej patronce po 1500 latach od jej śmierci.
Za życia naszym najcenniejszym skarbem jest czas. A po naszej śmierci, co?
Coś się kończy, mówią pesymiści. Coś się też zawsze zaczyna odpowiadają optymiści. A co dodaje do tego dzisiejszy patron?
Są tacy badacze, którzy utrzymują, że ona nigdy nie istniała
Ucieka nam konkret, rozmywają się sensy świąt w liturgicznym kalendarzu.
Trudno nam dzisiaj zrozumieć św. Oskara, biskupa i misjonarza z IX wieku.
Z dzieciństwa i to wczesnego pamiętam taki obraz. Idziemy w stronę kościoła. No dobrze, może nie idziemy, tylko biegniemy i się wygłupiamy, bo są ze mną koledzy i koleżanki.
Dzisiejszy patron nie jest być może najbardziej rozpoznawalnym czy godnym zapamiętania świętym, ale ma z całą pewnością jedną inspirującą cechę.
Powinien był albo się nie urodzić, albo pozostać wiecznym – tak wyrażał się o nim jego nauczyciel, włoski humanista Kallimach.