Oparli się delegalizacji. Sprytnie „zakamuflowali” Brata Alberta i w stanie wojennym patronował im Adam Chmielowski. Obecny rok będzie okazją do pokazania, kim był ów święty i tego, że nadal można pomagać tak jak on.
To będzie filmowa opowieść o życiowej drodze buntowniczej natury polskiego powstańca styczniowego, artysty-malarza - Adama Chmielowskiego, który po latach staje się… Bratem Albertem. A dodatkiem do tej historii - poruszająca piosenka w wykonaniu bielszczanina Andrzeja Lamperta, uznanego artysty operowych scen europejskich.
Nie tylko dla Puław ten święty przyjaciel bezdomnych i żebraków jest postacią szczególną. Zainaugurowano Rok św. Brata Alberta w Puławach. Po Mszy św. wszyscy dzielili się chlebem.
Parafia pw. św. Brata Alberta w Radomiu obchodzi 40-lecie istnienia.
Uczmy się, by tak jak on być braćmi Pana Boga.
Zmarł w Boże Narodzenie w Krakowie. Dokładnie 100 lat temu. Wielu pod jego wpływem zmieniło i nadal zmienia myślenie o tym, czym jest pomaganie.
Były lata 60. XIX wieku, kiedy do Puław przyjechał Adam Chmielowski, by uczyć się rolnictwa. Mieszkał tu do wybuchu powstania styczniowego, w którym stracił nogę. I choć nigdy do Puław nie wrócił patronuje jednej z parafii i całemu miastu.
– Chciałam odnaleźć w nim żywego człowieka, który miał swoje emocje, przeżycia, dokonywał wyborów… Chciałam poznać go na nowo… – opowiadała w Zabrzu Natalia Budzyńska, autorka książki o św. Bracie Albercie.
Historia życia artysty, powstańca, podróżnika i zakonnika udowadnia, że niezależnie od tego, jak pogmatwane potrafi być ludzkie życie, ostateczny pokój ducha można uzyskać tylko w Chrystusie - mówi Dominik Wojtkiewicz.