Siostrom najtrudniej było nauczyć się słów: „czystość” i „grzeszyć". – W języku polskim jest za dużo spółgłosek – narzekają francuskie mniszki.
19-letnia Basia zdała egzaminy na studia polonistyczne. Właściwie zrobiła to dla rodziców. Czuła, że woła ją Bóg i nic nie zatrzyma jej na tej drodze. Mimo iż rodzice nie akceptowali jej wyboru, postanowiła wstąpić do klasztoru. Pod nieobecność rodziców spakowała plecak, zabrała ciepłe skarpety taty i uciekła z domu przez okno. Została karmelitanką bosą.
– Pracy było tyle, że ręce opadały. Temu szukają dziecka, temu matki, temu opatrunek, tamtego do lekarza – wspomina Barbara Majewska-Luft, sanitariuszka w obozie Dulag 121.
Brutalnie pobita, bo broniła innych – 5 czerwca 1945 r. w Gdańsku zmarła s. Maria Charitina Fahl. Siostra katarzynka osłoniła własnym ciałem nowicjuszki przed sowieckimi żołnierzami. Wraz z nią w powojennej zawierusze życie oddały inne siostry.
Wiara. – Jeden z pacjentów mówi do mnie: „Siostro, kto mnie teraz będzie opierniczał?” – śmieje się przełożona. Takie pytania, nawet pół żartem, pół serio, gesty przyjaźni, potwierdzają, że ta praca miała sens.
Wola Boża to nie tylko wymagania stawiane przed człowiekiem. To dar ofiarowany każdemu z nas.
Niewidoczne w swoim działaniu, a przy tym pomocne i dobre jak Boży posłańcy, to zadanie jakie siostrom postawił ich założyciel.
Autor m.in. książki "Święci bo nie udawali świętych" opowiadał m.in. o męczennicach z Nowogródka, których relikwie znajdują się i w naszej diecezji.
– Błogosławiona uczy nas, że życie trzeba opierać na wartościach. I niezależnie od sytuacji warto pozostać im wiernym – mówi ks. prał. Daniel Nowak, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Wejherowie.
Mimo że mieszkają za klauzurą, często mają większy kontakt ze światem zewnętrznym niż niejeden z tego świata. Ich życiem jest modlitwa, a ona jest bardzo potrzebna właśnie tym ze świata