Bunt mieszkańców Poznania w czerwcu 1956 r., stłumiony krwawo przez władze, był jednym z najważniejszych wydarzeń w historii powojennej Polski. Przez długi czas niedocenianym.
Agresywni kibice to żadna nowość. Półtora tysiąca lat temu o mało nie zmienili losów cywilizacji.
Bunt mieszkańców Poznania w czerwcu 1956 r., stłumiony krwawo przez władze, był jednym z najważniejszych wydarzeń w historii powojennej Polski. Przez długi czas niedocenianym.
Odbywa się każdego trzynastego dnia miesiąca przy ruinach zamku w Nowym Sączu.
W Katowicach rozmawiano o Strategii Rozwoju Polski Południowej, którą rząd przyjął w styczniu jako tzw. strategię ponadregionalną. To pierwszy w Polsce taki dokument rządowy, zainicjowany przez samorządy.
Takiego filmu o powstaniu warszawskim jeszcze nie było, a samo przedsięwzięcie nie ma odpowiednika w kinematografii.
Tłum wypełniał ulice centrum Poznania. Robotnicy szli w roboczych ubraniach, nad głowami łopotały biało-czerwone flagi i pospiesznie malowane transparenty. Ze wszystkich stron miasta nadciągały kolejne pochody.
Uszkodzony orzełek, patent oficerski, bagnety, szable i dokumenty. A także repliki mundurów czy broni, po którą sięgali powstańcy wielkopolscy. Wszystko to na wystawie przygotowanej przez pasjonatów historii.
31 proc. Polaków wie, że powstanie styczniowe było w XIX wieku, ale tylko 19 proc. potrafi podać datę: 1863 r. lub 1864 r.; 63 proc. na pytanie: kiedy było powstanie odpowiada, że nie wie - wynika z sondażu przeprowadzonego przez TNS Polska.
Wybuch powstania był ważnym momentem naszej historii, dlatego że kształtowało ono nowoczesną polską świadomość narodową.