Dyskusje o polityce toczą się dziś w Polsce przede wszystkim w medialnych bańkach.
Rodzinna batalia o sukcesję w największym rodzimym koncernie medialnym przywołuje skojarzenia z głośnym serialem o tym właśnie tytule (wszystkie sezony na platformie Max). Nic dziwnego, bo podobieństw jest wiele.
W październiku po raz kolejny umorzone zostało postępowanie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej, najbardziej znanej aktywistki walczącej z dziką reprywatyzacją, której spalone zwłoki znaleziono w warszawskim parku.
We wczesnych latach 50. ub. w. za niestosowny (wobec władzy) żart można było trafić do więzienia. Gdyby jeszcze ćwierć wieku temu ktoś powiedział, że ta praktyka powróci, uznano by go za wyznawcę spiskowych teorii.
Można mieć podejrzenia graniczące z pewnością, że systemowo w pomaganiu jesteśmy mistrzami świata.
Teorie spiskowe dla jednych są tematem żartów, dla innych prostym wytłumaczeniem rzeczy skomplikowanych.
Podróżując lokalnymi drogami, stwierdzam, że Lechistan jest wciąż nieodkrytą krainą. Kto nie wierzy, niech sprawdzi.
Pod hasłem "Mamy dość" przeszła w sobotę ulicami Warszawy przed Sejm manifestacja zorganizowana przez Stowarzyszenie "Stop bankowemu bezprawiu". W czasie wiecu frankowicze dokonali symbolicznego "wtrącenia bankstera do więzienia".
Dziwne to były mistrzostwa. Niby wszystko przebiegało jak zwykle: dla nas się skończyły, gdy faworyci jeszcze na dobre ich nie zaczęli.
Podobno 86 proc. młodych Amerykanów marzy o tym, by zostać influencerem. Brytyjskie dzieci najwyżej oceniają dwie profesje: influencera i youtubera. Już nie chcą (jak kiedyś ich rodzice) być strażakiem, weterynarzem czy nauczycielem.