To z pewnością jedna z pierwszych rzeczy, którą uświadamiają sobie osoby zaczynające swoją przygodę z filatelistycznym hobby.
…to żelaznym punktem programu powinien być chyba Teatr Telewizji.
A i film „nic moc”, jak mawiają Czesi. Czyli nic szczególnego. Znowu to samo. A do tego sztucznie.
Felietonowy, szpitalny blues…
Bo czy nie jest przypadkiem tak, że im bardziej egzotyczny znaczek, tym więcej jest on wart dla kolekcjonera?
W kinach oglądać możemy najnowszy film Michała Kondrata, łączący w sobie cechy kina biblijnego i dokumentalnego.
Tydzień czasu to w internecie niemal wieczność, a jednak trudno mi nie wrócić do tego, co wydarzyło się w ubiegły poniedziałek.
- Ło jakie szykowne! - tak by pedziała babka z Bogucic, widząc te nowe polskie znaczki.
Czyli zwykłe nalepki, wyglądające tylko jak znaczki pocztowe. Kto wie jednak, czy to nie one będą przyszłością filatelistyki…
W tym szaleństwie jest metoda?