Boże, Ty przez swojego Syna zapaliłeś wszystkim narodom wiekuiste światło...
Nikt księdza nie zaczepiał? Bo podobno – dopowiadają – gdzieś w okolicy, widząc księdza chodzącego po kolędzie, wezwano policję. Hm…
Z łona Ojca – prawdziwy Bóg. Z łona Maryi – prawdziwy człowiek. Z Ojca – światło z Boga. Z Maryi – pokorny Sługa, który przyszedł, by nas swoim ubóstwem ubogacić.
Jeden z księży pytał mojego proboszcza dlaczego wysyła młodzież na oazy. „Przecież oni, gdy wrócą, będą chcieli wszystko w kościele zmieniać”. Proboszcz, choć był konserwatywny, rady nie posłuchał.
„Zamieszkać z nami” ma podwójny sens: narodziny w czasie, ale i Eucharystia, karmiąca wierzącego prawdziwym Ciałem i prawdziwą Krwią.
Warto postawić pytanie dlaczego Marek pomija historię narodzin, a Jan zadowala się jednym sformułowaniem.
Pozostajemy w kręgu najstarszych polskich kolęd. Dziś zatrzymujemy się nad utworem pochodzącym z XVI wieku i będącym przekładem średniowiecznego utworu na Boże Narodzenie „Dies est laetitiae”.
Muszę się przyznać. Popsułem dzieciakom w mojej parafii święta. Już w poprzedzającą je niedzielę.
Do wielu współczesnych prawda o Bożym Narodzeniu dociera już nie przez świąteczne dekoracje, nie poprzez święte teksty, ale poprzez wszechobecne kolędy.
Baranki kojarzymy z dekoracją świątecznej szopki. Są nieodłącznymi towarzyszami składających hołd Dzieciątku pasterzy. Tylko?