Coraz więcej miast wydaje zgodę na zakładanie w nich pasiek. Przybywa uli na dachach i balkonach. Niestety – ubywa na wsiach, łąkach i polanach. To rodzi konflikty.
W leśnej pasiece. Żyją w zorganizowanych społecznościach, którym przewodzi królowa. Wyposażone w ostrą broń budzą strach. Dla Wojciecha Bogacińskiego są królewską rodziną, której podporządkował życie.
Nad wiernymi oprócz patrona strażaków czuwa też opiekun pszczelarzy. To zasługa proboszcza, który od lat prowadzi przy plebanii niewielką pasiekę.
W Młodzieżowym Ośrodku Kultury w Skierniewicach podczas Święta Kwiatów można podziwiać piękną wystawę kompozycji kwiatowych oraz dowiedzieć się, jak prowadzić pasiekę.
– Postanowiłem walczyć z niesprawiedliwym dla tej pszczoły stereotypem – mówi Sylwester Młynarczyk, prowadzący wraz z żoną Martą pasiekę i zagrodę edukacyjną w Zabrniu, noszące miano tego sympatycznego owada.
Wysokie temperatury, sięgające kilkunastu stopni Celsjusza powodują, że rodziny pszczele budzą się do życia. Małopolscy pszczelarze obawiają się jednak nagłego marcowego ataku mrozu, który mógłby spowodować znaczne straty w pasiekach.
Gdzie się pojawili, tam budowali kościoły, zakładali stawy, pasieki, sadzili sady. Zgodnie ze swoim mottem Ora et labora, czyli módl się i pracuj, służyli Panu Bogu oraz ludziom modlitwą i pracą.
Pierwsza miejska pasieka, składająca się z czterech uli oraz wielu miododajnych krzewów i bylin, powstała na dachu teatru Studio w Pałacu Kultury i Nauki.
Kto mieszka w ulu? Jak wygląda praca pszczół w mieście? Odpowiedzi na te pytania poznają mali chorzowianie podczas warsztatów. W mieście utworzono pasiekę edukacyjną i dwa ule na dachu Chorzowskiego Centrum Kultury.
Jedyna pasieka w Koszalinie. Kilkadziesiąt uli Piotra Hawrana stoi na obrzeżach miasta. Pan Piotr bierze do ręki zziębniętą pszczołę, próbuje ją ogrzać. – Jest osłabiona, już nie doleci do ula – mówi ze smutkiem pszczelarz.