Zrobiłam krok, a On mnie uwolnił
„Panie Jezu, jeśli chcesz, żebym poszła do zakonu, to pójdę, ale lepiej, żebyś tego nie chciał!” – modliła się, gdy zbliżał się czas podjęcia ostatecznej decyzji. Odsuwała ją w nieskończoność, ale Bóg upomniał się o nią i gdy przyszedł właściwy moment, zaprowadził do małego klasztoru na peryferiach Krakowa. Tu odnalazła szczęście.