Pudła i pojemniczki. Na każdej półce kartki i deski. W kubkach pędzle, gdzieniegdzie stoją pigmenty. Są też jajka i białe wino do przygotowania tempery. Ale nawet taki arsenał bez słowa Bożego jest bezużyteczny.
Ikonopisanie. Pudła i pojemniczki. Na każdej półce kartki i deski. W kubkach pędzle, gdzieniegdzie stoją pigmenty. Są też jajka i białe wino do przygotowania tempery. Ale nawet taki arsenał bez słowa Bożego jest bezużyteczny.
– Tę ikonę maluję dla znajomych, prowadzą ośrodek rekolekcyjny, mają w nim kaplicę, niech mój obraz im służy – mówiąc te słowa, Grzegorz nie odrywa oczu od pędzla i deski.
O świetle i pięknie, o lipowych deskach i złocie, o Bogu, który poprzez wcielenie pokazał ludziom swoją twarz - mówiły wrocławskie ikonopisarki Beata Domagała i Paulina Adamiec-Pośpiech w Katolickim Stowarzyszeniu Civitas Christiana we Wrocławiu.
Pigmenty, pędzle i deska to za mało, żeby stworzyć ikonę. Zwłaszcza gdy próbuje się zapisać największe wydarzenie w historii świata – odkupienie człowieka.
Sztuka ikony. Pigmenty, pędzle i deska to za mało, żeby stworzyć ikonę. Zwłaszcza gdy próbuje się zapisać największe wydarzenie w historii świata – odkupienie człowieka.
– Pisząc ikony, tworzycie przestrzenie życiodajnej łaski. Wolni od komercji i rutyny, zanurzacie się w głębię dogmatów i wizualizujecie je społeczeństwu wrażliwemu na obraz – mówił do ikonografów prof. Karol Klauza.