Amerykański ksiądz w polskim ornacie, polska świeca na afrykańskiej misji i różaniec z Watykanu wyprodukowany pod Jasną Górą. Polska zdominowała globalny rynek dewocjonaliów.
Mały chłopiec w ornacie, a obok napis: „Nikt nie rodzi się księdzem. Módlmy się o powołania!” – taki obrazek zobaczyłem na Facebooku.
Muzeum Papieża i Prymasa Tysiąclecia wkrótce rozpocznie publiczną zbiórkę pamiątek. Może się okazać, że nawet drobne przedmioty będą dla przyszłej ekspozycji cenniejsze niż kolejne kielichy i ornaty.
Panu Bogu oddały wszystko. Żyją tylko dla Niego. I wtedy, kiedy szyją habity, kiedy haftują ornaty, porządkują ogród, kroją chleb czy modlą się siedem godzin dziennie.
– Tu nie chodzi o koronki, „skrzypcowy” ornat czy biret, ale o samego Jezusa Chrystusa – przypomniał miłośnikom Mszy trydenckiej ks. Paweł Kowalski.
Siedem pudeł wypełnionych XVIII-wiecznymi księgami parafialnymi, pięknie zachowane łacińskie mszały i bogato zdobione ornaty odnaleźli w kościelnych zakamarkach ks. dr Karol Mozor i jego parafianie.
Jak to się stało, że jeden z damskich gorsetów, które ma w swoich zbiorach Muzeum Miejskie w Żywcu, wykonano z identycznej tkaniny jak ornat, który jest eksponatem Muzeum Diecezjalnego?
– Po pochówku bardzo łatwo jest rozpoznać księdza. Nawet tego zmarłego kilkaset lat temu. Zwykle zachowuje się fragment stuły czy ornatu – mówi ks. Zbigniew Rutkowski, proboszcz paraf i św. Mikołaja w Gniewie.