Pozytywnym akcentem pielgrzymowania bez wątpienia jest życzliwość ludzi spotykanych po drodze
Już po raz 8. do Częstochowy pielgrzymowali przasnyscy pątnicy na rowerach.
Mógł trafić wszędzie. Stać się zapomnianą pamiątką na dnie szuflady lub kolejnym gadżetem w kolekcji jakiegoś biznesmena. Różańca, na którym modlił się Jan Paweł II, mogły dotykać dłonie tylko jednego człowieka. Jednak Duch Święty wieje kędy chce, a tym razem była to wichura.
Co roku w okolicach uroczystości Zwiastowania Pańskiego wilczki oraz harcerki i harcerze SHK „Zawisza” pielgrzymują do wybranego sanktuarium, by zawierzyć siebie i swoją federację Matce.
Pierwsi wakacyjni piesi pielgrzymi już są w drodze. Dokąd idą?
– Męczę się, gdy stoję w miejscu, nic nie robię, a tu wędruję, podziwiam świat, pogłębiam swoje relacje z Panem Bogiem, a do tego obok mam ludzi, którzy są jak rodzina – mówi Ewa Pawłowska.
Przez diecezję łowicką od kilku tygodni wiodą szlaki pielgrzymkowe. Wszędzie tam, gdzie pielgrzymi zatrzymują się na odpoczynek czy nocleg, mogą liczyć na otwartość i gościnność diecezjan.
– Mam duszę wędrowca. Pielgrzymki to moja ulubiona forma modlitwy. Ta do Miedniewic jest pierwszą, na którą chodziłam jeszcze z moimi rodzicami. Nie potrafię zliczyć, ile razy tu byłam. Pielgrzymując, czuję, że idę do domu – mówi pani Dorota ze Skierniewic.
Nasze fizyczne i duchowe pielgrzymowanie zakończyliśmy Koronką do Miłosierdzia Bożego odmówioną na dużym różańcu, który towarzyszy nam od ubiegłego roku. Modliłyśmy się w miejscu szczególnym - kościele, któremu 30 lat temu "zadano ranę". Miejsce zostało uleczone. Wierzymy, że i nasze rany zostaną uleczone.
Dziękowali za miniony udany sezon turystyczny. I sami stali się tam atrakcją.