Wątpić jest rzeczą ludzką. Podobnie jak mylić się czy upadać. Czy trwać w zwątpieniu, podobnie jak w błędzie, jest rzeczą diabelską?
Cuda zdają się dobrym motorem napędowym wiary. Tyle że nie zawsze do niej prowadzą. I nie zawsze są naprawdę cudami. Jak odróżnić prawdziwe od fałszywek, wyjaśnia nowy dokument Dykasterii Nauki Wiary.
Gottfried Wilhelm Leibniz był ostatnim człowiekiem na tej ziemi, który wiedział wszystko, co w jego czasach było „do wiedzenia”.
Z przepastnych czeluści internetu dotarła do mnie informacja o tym, jak to pewna Brytyjka zadała sztucznej inteligencji (od jednego z czołowych graczy na rynku) pytanie na temat cyklu pracy serca.
– Jeśli ktoś chce pozostać na drodze Chrystusa, iść Jego śladami, to Augustyn może być dla niego naprawdę doskonałym towarzyszem podróży – mówi ojciec Gianfranco Casagrande z bazyliki w Pawii.
Jeden z najbardziej znanych profesorów zajmujących się tematyką szczęścia, Arthur Brooks, stwierdził niedawno, że najważniejsze lekcje, których udziela się dzieciom, to te niewypowiadane.
Nowa adhortacja nie przyniosła rewolucyjnych zmian w doktrynie Kościoła, jak zapowiadali niektórzy. Potwierdziło się tylko jedno: odzwierciedla ona wielką miłość Franciszka do ziemi, na której żyją ludzie szczególnie miłości potrzebujący.
Dzieci jednak są genialne. Może my też byśmy spróbowali? – kończy swój tekst w bieżącym numerze Franciszek Kucharczak („Popatrz, jaka jestem świecąca” – s. 31–33) i myślę, że śmiało można uznać ten cytat za motto Dnia Dziecka w wersji katolickiej.
Trzeba przyznać rację podsumowującej interpretacji tradycji platońskiej Augustyna: gdzie wyklucza się Boga, tam obowiązuje zasada bandy zbójców.
Wydumane w okołowyborczym dymie kontrowersje wokół nauczania religii w polskich szkołach i zakończenie Synodu o synodalności – te wydarzenia z pewnością będzie można odnotować w kościelnych kronikach roku 2024. Ale i w rok jubileuszu wkroczyć z nadzieją, że „nadzieja zawieść nie może”.