– Jesteś piękna, wartościowa i pełna godności. Jesteś tą, która kocha i jest kochana – po słowach Uli prostują się nawet najbardziej zgarbione plecy, oczy zaczynają błyszczeć i śmielej patrzą na świat. Nawet kiedy trzeba brać się z nim za bary.
Tato jest straszny, a ja mimo tego dorastam i mam pierwsze sercowe kłopoty. Na szczęście z mamą można na ten temat pogadać, chociaż jest tak znerwicowana. Z kolegą też różnie mi się układa. Zauroczona
Sympozjum. Błogosławiona Bolesława miała coś z choleryka, ale miała też wiele z anioła. Po sobotnim sympozjum założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny stała się nam jeszcze bliższa.
Historia. Z wielu kościołów zrobiono magazyny, domy kultury, sale sportowe – a nawet siłownie. Jednak dzięki wysiłkowi kościołów chrześcijańskich większość ocalała i służy do modlitwy.
Panu Bogu oddały wszystko. Żyją tylko dla Niego. I wtedy, kiedy szyją habity, kiedy haftują ornaty, porządkują ogród, kroją chleb czy modlą się siedem godzin dziennie.
Przez tydzień przychodziły do Niego częściej niż zwykle. Powyłączały telefony, w zupełnej ciszy nasłuchiwały Jego głosu wieczorami i o poranku. Kiedy wkładały na głowy korony, nie miały wątpliwości, kim jest ich Tata.
– Na ten dzień czekam z utęsknieniem. Koleżanki mnie pytają, czemu akurat ta pielgrzymka jest dla mnie tak ważna. Zawsze odpowiadam z uśmiechem, że ta jest moja. Na niej za każdym razem czuję się tak, jakbym przybywała do domu mojej Mamy – mówi Urszula.
Mniszki chciały mieć klasztor możliwie blisko miejsca, gdzie prawie 800 lat temu żyła bł. Salomea, pierwsza znana polska klaryska.
– Nie potrafię nawet wyrazić, jak bardzo kocham to zgromadzenie. Tu, poprzez atmosferę, jaka panuje między siostrami, i nasz charyzmat, czuję, czym był Nazaret – mówi s. Blanka, nazaretanka.
Przed beatyfikacją matki Małgorzaty Szewczyk. – Kiedy wstąpiłam do klasztoru w Oświęcimiu, od pierwszych dni zastanawiało mnie, po co siostry wymykają się do kruchty po wieczornych modlitwach. Wkrótce się dowiedziałam... – mówi s. Romana Mazur, przełożona domu serafitek w Żywcu.