Straciła własne dziecko, świadomie adoptowała chore. Mówi, że Bóg, zabierając, daje, a kiedyś wytłumaczy sens.
"Nie chodzi tylko o młodsze dzieci w pieczy zastępczej, ponieważ my, nastolatki i starsze dzieci, również potrzebujemy miłości" - zwraca uwagę 19-latka adoptowana przez swoją opiekunkę społeczną.
Spotkałem ostatnio ojca pewnego gdańskiego kapłana – proboszcza. Siedział przed plebanią swego syna. W ręku trzymał różaniec.
Wychowywać 13 rodzonych i adoptowanych dzieci, kochać męża, którego charakter daleki jest od doskonałości i jeszcze ciężko pracować – czy to jest dobry scenariusz na satysfakcjonujące życie?
Pani Krystyna była wtedy młodą mężatką. Niestety dwukrotnie poroniła i szansa na urodzenie dziecka była nikła. Wówczas dowiedziała się, że jej koleżanka chce usunąć ciążę. Postanowiła duchowo adoptować jej dziecko i modlić się za nie.
Już 25 marca podczas transmisji na żywo Mszy św. na kanałach "Teobańkologia" można będzie adoptować duchowo dziecko zagrożone aborcją.
Wzmożona praca służby zdrowia to próba nie tylko wytrzymałości medyków, ale też solidarności społecznej. Salezjanka z Piły zachęca, by wesprzeć pracowników służby zdrowia, którzy w czasie pandemii są przeciążeni obowiązkami i stresem.
Adoptować to nie to samo, co urodzić – to jasne. Jednak prawdziwa miłość jest w stanie poradzić sobie z niezgodnością genów.
– Miałam dwie mamy modlące się za mnie przez całe życie – mówi Ruth Lee, która została adoptowana po urodzeniu. Po 77 latach spotkała biologiczną matkę, która poczęła ją w wyniku gwałtu.