Kościół. – Żyjąc w Polsce, czuliśmy się pewni. Będąc w Montpellier, doświadczamy swej kruchości, ale mamy głębokie przeświadczenie, że właśnie tam Pan Bóg chce nas teraz mieć – mówią Adriana i Leszek Wiśnikowie z Opola.
Kurierowi na ratunek. W lewej ręce trzymał książeczkę do nabożeństwa, w prawej kapsułkę z cyjankiem. Z kieszeni wystawała mu torebka z czereśniami. Sądecki epizod życia „Witolda” rozgrywał się między życiem a śmiercią.
- Żyjąc w Polsce, czuliśmy się pewni. Będąc w Montpellier, doświadczamy swej kruchości, ale mamy głębokie przeświadczenie, że właśnie tam Pan Bóg chce nas teraz mieć – mówią Adriana i Leszek Wiśnikowie z Opola.
Co łączy dwa odległe w czasie i przestrzeni wydarzenia: urodzenie i uratowanie dziecka w czasie wojny oraz wymordowanie całej rodziny wraz z rodzącym się dzieckiem? Oczywiście życie. Przyjęte i uratowane w Zlatych Horach. Ofiarowane w Markowej.
Nawiedzenie miejsc związanych z działalnością misyjną św. Pawła to zaczerpnięcie ducha dla nowej ewangelizacji na początku trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa.
Dlaczego postać „Inki” fascynuje? Bo wszyscy, niezależnie od wieku, wykształcenia i doświadczeń, podziwiamy tych, którzy „zachowują się jak trzeba”...
Każdego lata przyjeżdżają nad wodę tysiące ludzi, którzy pragną przepłynąć choć kawałek rzeki. I zawsze wyjeżdżają zachwyceni.
Harcerki, które odwiedzają Danutę Zdanowicz- -Rossman, z namaszczeniem gładzą duży rozkładany stół. To przy nim siedzieli Alek, Zośka i Rudy, bohaterowie „Kamieni na szaniec”.
O trudnym macierzyństwie. – Każdego wieczoru wspominam te wydarzenia. Płaczę i modlę się – mówi Leokadia Rowińska, dziś 90-letnia mama Irka, najmłodszej ofiary Marszu Śmierci.
Jak tu nie wpaść w depresję? – pyta ks. dr Wojciech Skibicki, wicerektor elbląskiego seminarium. – Niektóre sale naszego budynku położone są poniżej poziomu morza.