Bóg nie odcina
Chętnie wzięlibyśmy sekator w dłoń, wycinając każdego, kto nie pasuje do naszej wizji winnego krzewu. Wewnętrzny ogrodnik w nas ma swe własne kryteria, upodobania, sterujące nim lęki i potrzeby. Oczywiście, wszystko odbywa się pod szyldem pielęgnacji i dobra winnej latorośli – trzeba przecież odciąć to, co nie rokuje, aby to, co zdrowe, przyniosło owoc obfity. Sęk w tym, że Bóg nie odcina.