Michalici z Zatorza
– Proboszcz nie bał się wstąpić do domu czy zatrzymać kogoś na ulicy, bo właśnie przyjechał transport cegły i trzeba było go rozładować. W kontakcie z wiernymi był bardzo bezpośredni, zwracał się do nich po imieniu. I to pomagało – wspomina jeden z członków parafii.