Pierwsze Boże Narodzenie za klauzurą przepłakałam z tęsknoty i wzruszenia. Dziś jest to czas, którego nie mogę się doczekać – mówi s. Ludwika, bernardynka łowicka.
W poniedziałek 18 maja po porannej Mszy św. w kościele ss. bernardynek w Łowiczu wyruszyła 360. Łowicka Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę.
Każdego dnia, klęcząc u stóp Chrystusa, siostry bernardynki, a wraz z nimi wierni, w ciszy powtarzają: „Wielbię Cię, Panie, i kocham”, a łaski płyną tu same.
Wcześnie rano musieli wstać pielgrzymi udający się z Łowicza na Jasną Górę. Pątniczą wędrówkę rozpoczęli o 6.00 Mszą św. w kościele sióstr bernardynek.
Nikt nie chce sobie wyobrażać, jaki byłby Łowicz bez nich. Klasztor bernardynek to miejsce „obronne”, nazywane przez wielu „piorunochronem przed złem”. A Księżacy kochają siostry.
Święta w klasztorze. – Pierwsze Boże Narodzenie za klauzurą przepłakałam z tęsknoty i wzruszenia. Dziś jest to czas, którego nie mogę się doczekać – mówi s. Ludwika, bernardynka łowicka.
Dzień Życia Konsekrowanego. Gdy kilka lat po śmierci męża pani Teresa oddała swój zaręczynowy pierścionek siostrom bernardynkom, by upiększył on ołtarz Dzieciątka Jezus, nie wiedziała, że właśnie się zaręczyła...
Bernardynki z Zakliczyna pochodzą z rozmaitych środowisk i terenów Polski. Są z Gdańska, z terenów Wileńszczyzny, z Rzeszowskiego, Tarnowskiego. Dlaczego wybrały ten zakon, a nie inny? Trudno im odpowiedzieć.
Siostry z polskich klasztorów kontemplacyjnych żyją często jak biedne myszy kościelne. Adorują przez cały dzień Jezusa, pracują w ogrodzie, pralni, mozolnie nawlekają różańce. Z czego utrzymują się siostry za kratami? Odwiedziliśmy bernardynki z Wielunia.
Kiedy ktoś prosi mnie o modlitwę, zawsze biegnę z tym do Józefa – zwierza się siostra Ewelina. W krakowskim kościele sióstr bernardynek, który jest diecezjalnym sanktuarium św. Józefa, opiekun Dzieciątka wyprasza liczne łaski.