W stanie wojennym poświęcili swoją pracę, karierę, spokój, życie prywatne, a nierzadko wolność dla sprawy Solidarności. Zmieniali historię, ale ona nie była dla nich łaskawa. W wolnym państwie nie świętują, lecz biedują.
Zakończyły się krakowskie obchody 25. rocznicy wyborów z 1989 r., torujących drogę do wolności naszego kraju.
Tablice pamiątkowe, wystawy, debaty, uhonorowanie bohaterów tamtych dni przypomniały wydarzenia, które utorowały drogę ku wolności naszego kraju.
Pod takim hasłem świętujemy w regionie (bo nie tylko w Krakowie) 25. rocznicę wyborów z 1989 roku. Były one tylko częściowo wolne, ale proces upadku komunizmu okazał się nieodwracalny. I za to dziękujemy. Komu?
Ci z naszych Czytelników (a zapewne jest ich niemało), którzy oglądali film poświęcony bł. ks. Jerzemu Popiełuszce, zapewne pamiętają scenę mającą swe źródło we wspomnieniach Katarzyny Soborak, w której wyniesiony na ołtarze kapelan Solidarności odbiera życzenia od znajomego małżeństwa: „Obyśmy doczekali wolnej Polski”. Składający życzenia słyszą w odpowiedzi: „Ale ja jestem wolny”.
Już po raz 31. ludzie pracy pielgrzymowali do grobu św. Rafała Kalinowskiego w Czernej k. Krzeszowic.
W kongresie - odbywającym się w Warszawie 11 i 12 czerwca - uczestniczyło sześciuset przedstawicieli ponad 100 ruchów i stowarzyszeń katolickich z całej Polski oraz goście z 17 krajów Europy.
Przymuszani do żebractwa, pracujący w niewolniczych warunkach, wykorzystywani seksualnie, sprzedawani do wojska i w celach matrymonialnych, pozbawiani organów
– Dla mnie ogromnym sukcesem jest to, że gdy nasi wychowankowie przystępują do matury, mają już dawno jasno określone plany na przyszłość; kiedy nie muszą się rzucać jak ryba w sieci, nie mogąc podjąć decyzji – podkreśla Ryszard Kiper.