W długich klasztornych korytarzach unosi się jeszcze intensywny zapach Wielkanocnego Paschału. Mam wrażenie, że on sam ogrzewa ceglane mury, w które przyjął braci i siostry kościół warszawski.
W samym centrum Warszawy życzą sobie: dobrej pustyni. Bo na pustyni miasta spotykają ludzi i Boga.
Urugwajczycy odwrócili się do Boga plecami. Ten kraj przestał już być katolicki. Ludzie żyją w nim bez wiary i bez nadziei.
Białe mury wzniosłej Jerozolimy pozostają poza plecami. Przed oczyma rozpościera się otwarta przestrzeń. Pustynia Judzka rozciąga się na północny wschód od Jerozolimy w kierunku Morza Martwego.
To czas zasłuchania w słowo Boże. Propozycja adresowana jest do mieszkańców miasta i okolic spragnionych głębszej znajomości Biblii i zażyłości ze słowem Bożym na co dzień.
Dżihadyści nakłaniali go do przejścia na islam. Wiedzieli, że pozyskanie tak znaczącego księdza wpłynie na garstkę pozostałych chrześcijan. Ojciec Jacques Mourad nie wyrzekł się wiary. Niedawno uciekł z niewoli Państwa Islamskiego. Dzięki pomocy innych muzułmanów.
Przed tarnobrzeżanami - i nie tylko przed nimi - wielkie wydarzenie muzyczne i kulturalne. Zabrzmi „Requiem h-moll” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Jest tylko pytanie: ile osób zechce go wysłuchać?
Kto był na pustyni, często chce tam wracać. Ma w sobie coś pociągającego, choć bywa śmiertelnie groźna. Ale może właśnie dlatego tak przyciąga?