– I co u pani zobaczę? – profesor z Łodzi, taki, co już wszystko widział, światowy, lekceważąco rzucił w twarz uśmiechniętej blondynce. – Gniazdo gnomów – odparowała.
One też, żeby wyfrunąć z gniazda i poznać świat, muszą nauczyć się latać. A co wtedy, gdy z jakiegoś powodu nie mogą nawet rozwinąć skrzydeł?
Kilkunastu członków KSM pielgrzymowało Szlakiem Orlich Gniazd na Jasną Górę. Gdy przed obrazem Czarnej Madonny ich ksiądz dowiedział się, w jakiej intencji sprawuje Mszę Świętą, przygotowywane od tygodni kazanie… schował do kieszeni.
Sanktuarium w Montserrat wygląda z góry jak gniazdo, ulokowane w samym środku skalnej niszy. Może dlatego czujemy się w nim tak bezpiecznie. Jesteśmy przecież – tak jak cały kosmos – w ręku Matki.
Ornitolodzy z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków szacują, że tej wiosny od 30 do 40 procent bocianich gniazd w woj. warmińsko-mazurskim pozostanie pustych. Być może niektóre z nich zostaną jeszcze zasiedlone, ale na pewno nie wszystkie.
Kiedy dzieci osiągają wiek tak zwanej pełnoletniości, przypominają ptaki na coraz to dłużej wylatujące z gniazda. W ten sposób oswajają stopniowo rodziców z nieuchronnym ostatecznym odlotem. Głos ojca Pio, 46/2007
Na początku był gwar i śmiech. Muzyka. Nastrój wesela trwał jakiś czas. Narodziło się dziecko. Przyniosło ze sobą nowe dźwięki: kwiliło, gaworzyło, zaczęło mówić. Pewnego dnia wszystko ucichło. Dzieci dorosły. Wyfrunęły jak ptaki z rodzinnego gniazda. Nastała cisza.
Zjawiają się przede wszystkim jesienią. Zlatują jak ptaki, by wymościć gniazda przed wykluciem się piskląt. Porzucone przez nieodpowiedzialnych partnerów. Czasem kierowane przez ośrodki pomocy. Innym razem wprost z ulicy. Brzemienne lub już z dzieckiem, czy nawet z kilkorgiem dzieci