12-u jeźdźców przybyło dzisiaj (27 czerwca) do Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej w ramach VII-ej Konnej Pielgrzymki z Trzebnicy do Lichenia. W ciągu sześciu dni pokonali ponad 220 km.
Mówią, że spotkanie czarnego Łobuza, siwej Basi, małej Brydży i ślepej Dory z tą trzydziestką to sprawka Alberta. Świętego Alberta. Mówią, że pracował nad nimi dwa lata.
Teoretycznie każdy widzi: cztery nogi, ogon, grzywa, zgrabny łeb. W praktyce wie niewielu. W Janowie Podlaskim wiedzą. Bo kochają.
W Zurichu pożegnano w tradycyjny sposób zimę.
Czy same fantazje... hmm... erotyczne są też grzechem? W ostatnim numerze "Dziewczyny", którą kupuje moja siostra, był artykuł o takich fantazjach i jestem po prostu ciekawa. No muszę przyznać, że sama mam czasami takie myśli... Więc jak to jest? Ola
Książę pobladł. – Gorze nam się stało – powiedział, spoglądając ze zgrozą na pole bitwy. Były to chyba pierwsze zapisane po polsku słowa. Prawdopodobnie dla Henryka II Pobożnego były to słowa ostatnie.
Zarośnięci mężczyźni w hełmach stali jak nieruchome głazy. U pasa każdego z nich kołysał się długi miecz. Każdy też dzierżył w lewej dłoni wielką tarczę, a w prawej „franciscę” – narodową broń germańskiego plemienia Franków.
Japończycy uważają, że sumienie znajduje się w brzuchu. Dlatego dziwią się, gdy misjonarz, mówiąc o sumieniu, wskazuje na serce.
Wokół świętowania męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa zrodziło się wiele zwyczajów ludowych, z których pewne praktykowane są po dziś dzień.
W niebie jest wspaniale. Tak, że nawet nie można sobie tego wyobrazić. Tylko że wejście do niego od naszej ziemskiej strony jest okropnie ciasne i niewygodne, a nazywa się śmierć.