Jakiego koloru jest wiatr? Jak pan to robi, że przez małe okno potrafi pan zobaczyć wielką górę? Takie i inne pytania wiele lat temu po raz pierwszy usłyszał Bogusław Marek, profesor KUL, który pojawił się w Laskach z pragnieniem uczenia niewidomych dzieci języka angielskiego.
Z Genowefą Chrapek – mamą śp. bp. Jana Chrapka CSMA i jego bratem Markiem Chrapkiem rozmawia Krzysztof Tadej
Gość DODANE20.10.2017 01:47
Szczęść Boże! Mam pytanie co do nieskromnych/nieco wulgarnych żartów. Były już o nie pytania, ale bardzo ogólne, więc mam nadzieję moje będzie konkretniejsze.Otóż, w różnych sytuacjach, szczególnie w pracy, znajomi często tworzą dwuznaczne lub nieco wulgarne żarty, typu: wyjazd służbowy, koledzy sugerują że biorą jeden pokój, aby doszło do czegoś więcej... Albo że w podobnym tonie sugerujące jakieś tego typu zamiary czy konkretne czyny.Ja staram się unikać takich żartów, ale czasami coś... »
O życiu bez wyścigu szczurów, zabawie w elektryka i hydraulika oraz uczeniu się bycia opowiada Justyna Brzezińska, świecka misjonarka.
Jest jedyną parafią w diecezji lubelskiej i jedną z nielicznych w Polsce, które noszą wezwanie tej świętej. Nowy kościół poświęcił 21 października metropolita lubelski.
- Wyjazd na misje to nie wycieczka, lecz konkretne zadanie do wypełnienia. Tam jedzie się otwartym i gotowym by posługiwać. Posługa misyjna jest piękna, ale i niełatwe – opowiada Joanna Owanek świecka misjonarka.
Białych rąk i kolan były tylko cztery pary. A ciemnoskórych ciałek, rączek i buziek, które chciały mieć je na wyłączność – ponad 200!
Wyjazd misyjny jest jednym z wariantów, pewnym etapem, ważnym doświadczeniem, ale nie jest celem samym w sobie. Misje to określony sposób życia, patrzenia na rzeczywistość, swoista wrażliwość
Tu tyle pracy, tylu ludzi czeka na kapłana, a ja przez tyle lat zajmowałem się właściwie głupstwem – te słowa napisał, już w Kazachstanie, o. Serafin Kaszuba, wspominając czas studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim.
– Sytuacja tych wielodzietnych znacznie się poprawiła, ale do ideału droga daleka – uważa Jerzy Gołębiowski z Nowego Targu, tata siedmiorga dzieci.