Wczoraj w Sejmie RP zakończyła się dwudniowa konferencja „Polska dla rodziny – rodzina dla Polski. Godzenie ról rodzinnych i zawodowych kobiet i mężczyzn”. Debatowali socjolodzy, politycy, społecznicy.
Pytam, co od dawnych czasów aż po nasze, wygodnickie czasy wypędza ludzi z domów i każe im pielgrzymować? Nie ma jednej odpowiedzi.
Wciąż trwa akcja ratunkowa.
Praca jest trudna i słabo opłacana, a jednak większość ludzi, którzy się jej podejmują, za nic w świecie by z niej nie zrezygnowała. Bo to nie jest zawód, ale wzięcie odpowiedzialności za czyjeś życie.
Prezydencki program prorodzinny może być punktem wyjścia do debaty na ten temat, jednak zawarte w nim propozycje nie wystarczą, aby w Polsce wzrosła dzietność.
Choć sam niewiele mówi, na brak przyjaciół nie może narzekać. Przez całą drogę chętni do pchania jego wózka ustawiają się w kolejce.
Na początku czerwca w „Gościu Niedzielnym” ukazał się artykuł Agaty Puścikowskiej, zatytułowany „Krótkie historie o terminowaniu” (GN 23/2007).
Małżonkowie proszą o nie w modlitwie, ale szukają też pomocy medycznej. Nie zawsze wiedzą, że oprócz sprzecznych z nauczaniem Kościoła zabiegów sztucznego zapłodnienia in vitro mają do wyboru zgodną z naturą – i znacznie skuteczniejszą! – naprotechnologię. Ta ostatnia metoda jest dla małżonków pragnących zostać rodzicami bardzo cenną propozycją.
PJN proponuje partiom politycznym i organizacjom pozarządowym zawarcie paktu, który ma zwiększyć wsparcie dla rodzin. "Proponujemy pakiet rozwiązań, który kończy dylemat - dobrobyt albo rodzina" - ogłosił wiceszef PJN Paweł Poncyljusz.
Stanowczo podróże (rodzinne) kształcą. Przede wszystkim rodziców.