Jan DODANE04.01.2006 10:06
Szczęść Boże! Jesteśmy z żoną małżeństwem od 15 lat, mamy dzieci, jesteśmy wierzącymi i praktykującymi. Ciągle jednak nam się nie układa. Właściwie od początku małżeństwa żona miała pretensje do mnie o różne sprawy dotyczące zarówno życia codziennego, jak i mnie samego. Niestety nigdy nie wyrażała swojego niezadowolenia inaczej jak tylko pretensjami, krzykiem (zwłaszcza kiedy próbowałem podejmować dyskusję), a następnie obrażaniem się. Próbowałem oczywiście rozwiązać jakoś nasze problemy, ale... »
Nie tylko ciepły posiłek, ale także koncerty, rozmowy z wolontariuszami i wspólna Eucharystia. To wszystko i wiele więcej czekało na uczestników VIII Światowego Dnia Ubogich, który był obchodzony 17 listopada.
– Nauka świętej z Bingen jest przejrzysta i czysta. Jednak żeby przynosiła efekty, należy brać ją w całości. Aplikując tylko niektóre elementy, nic nie osiągniemy – mówi dr Alfreda Walkowska.
Od prawie 50 lat jazzmeni Nowego Jorku mają swojego pastora. W każdą niedzielę wieczorem w luterańskim kościele pw. św. Piotra położonym w samym centrum metropolii odbywają się nabożeństwa, którym towarzyszą jazzowe rytmy.
Podczas badań związanych z opracowywaniem dokumentacji o heroiczności cnót sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego odkryto nieznane materiały z okresu jego uwięzienia w Rywałdzie Królewskim
…ten śniadanie dostaje. Czyli o fenomenie porannych Rorat.
Panie Boże, widzisz, jaki jestem w tej chwili. Przyjmij mnie takiego, choć nie jestem dziełem sztuki, ale zaledwie kiczowatym obrazem. Ty, Panie, wiesz, że nawet na takim kiczu etycznym można coś dobrego wyhodować
– To wspaniałe, że ludzie przychodzą nie tylko nas posłuchać, ale także naprawdę usłyszeć, o czym śpiewamy – mówi Sylwia Młodzian.
Mają podobne gusta muzyczne, literackie, z sentymentem wspominają idoli z dawnych lat. Łączy ich przeszłość, o której nie mogą już swobodnie porozmawiać z młodszym pokoleniem. Bo dla wnuków władza ludowa to prehistoria, a dla nich, dla starszych – całkiem niedawne lata…
Te 50 gram słoniny pieczonej na patyku nad ogniem wspomina jak największy przysmak. Dziś bywa na różnych bankietach. – Ale czegoś tak wspaniałego jak tamto sało w Marijskich Łagierach nigdzie nie jadłem – powtarza.