Diecezjanie powieźli na rowerach dziękczynienia i prośby do tronu Królowej Polski.
Choć to środek wakacji, każdy dzień spędzony na niej przynosi wiele ciekawych lekcji. Trudno o lepszą szkołę życia duchowego i po prostu ludzkiego, niż piesza pielgrzymka do Częstochowy.
Jasna Góra powitała ich ulewnym deszczem i zimnym wiatrem. 230 rowerowych pielgrzymów po tygodniu kręcenia kilometrów dotarło w sobotę na Jasną Górę.
Pielgrzymi z miasta nad Gwdą przypomnieli o cudzie, którego świadkami 400 lat temu byli pilanie.
Od tego roku nabożeństwa majowe wzbogaciło wezwanie "Pani Skrzatuska". Należy je dodawać na końcu litanii do Najświętszej Maryi Panny.
Przyjechali do Matki Bożej Bolesnej z różnych zakątków diecezjii.
Mają już za sobą pierwszy dzień spędzony na pątniczym szlaku i pierwsze odciski na nogach. Po błogosławieństwie w Białogardzie zmierzają dalej na Górę Chełmską.
Ledwie wyszła z domu, już chciała wracać. Na pokrytych pęcherzami stopach jednak doszła na Jasną Górę. - Na pielgrzymce wszystko jest łaską. Pan Bóg karmił mnie nią jak łyżeczką - przekonuje pani Jola.
W huku silników, dymie spalin i… z Panem Bogiem. Kilkuset motocyklistów rozpoczęło sezon w Suliszewie od modlitwy i prośby o bezpieczne kilometry.
Tłumy wiernych z różnych stron diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej oraz spoza niej uczestniczyły w uroczystościach w Skrzatuszu. Biskup otworzył obchody jubileuszu 50-lecia diecezji.