- Na ulicy trzeba być twardym. Zależało mi, żeby nie być leszczem - mówił Bogdan Krzak w Czechowicach-Dziedzicach.
– Domu rodzinnego już nie ma. Są tylko drzewa owocowe: czereśnie, jabłka i orzechy. Wciąż tak samo smakują – zwierza się pani Hildegarda, opowiadając o swojej wizycie po latach w rodzinnej Bukowinie.
Wojna nie skończyła się dla nich w 1945 r. Walczyli o Polskę. Wolną, niepodległą, wierzącą w Boga i oddaną Maryi. Mieli przeważnie po dwadzieścia parę lat. Zginęli z rąk sowieckich i ubeckich katów. Choć od momentu tej okrutnej zbrodni minęło już ponad 70 lat, nadal nie wiemy, gdzie spoczywają ich szczątki
– Przebaczyć trzeba. Ale nie wolno zapomnieć, wymazać z pamięci. To, co działo się tam, na Wołyniu, śni mi się po nocach do dziś – mówi pani Alfreda. Ma 93 lata. Ocalała cudem…
Przygotuj pół setki fantazyjnych pojazdów, weź 3 tys. przebierańców, zaproś 50 tys. gości, daj im 10 ton konfetti w workach i patrz, co się wydarzy.
Mieszkańcy parafii, gdzie był proboszczem, wspominają, że po przyjeździe pierwsze kroki kierował do kościoła, a dopiero potem na plebanię. Bliscy wiedzieli, że gdy nie było go w domu, to klęczał przed Najświętszym Sakramentem.
Jan Paweł II nazwał swego czasu Amerykę Południową kontynentem nadziei. Dziś niektóre kraje boleśnie odstają od tego stwierdzenia. W jednym z nich, Chile, 15 stycznia Franciszek rozpocznie swoją 22. zagraniczną podróż apostolską.
Ubecy dwukrotnie spalili kościół, który prowadzili oblaci, aby rozbić gromadzącą się wokół nich wspólnotę. Jednak ludzie wtedy jeszcze chętniej przychodzili do zakonników.
W grybowskim sanktuarium bp Leszek Leszkiewicz poświęcił trzy nowe dzwony. Będzie ich w sumie sześć. Nie będą mieszkańcom przeszkadzać?
Już zaraz po wojnie zaczęli tworzyć w Iławie prawdziwą wspólnotę.