Od 14 lat w metropolii Buenos Aires prowadzi dom dziecka dla dziewcząt.
Aż 44 małe wyspy oraz trzy inne fragmenty wielkich wysp – Uznam, Wolin i Karsibór – oto dumne Świnoujście. Naszą wakacyjną podróż zaczynamy od najbardziej na północny zachód wysuniętej polskiej gminy.
To miejsce mówi i szumi. W jidysz, po hebrajsku i po polsku. Opowiada napisami i rysunkami na macewach, rozległymi bluszczowymi dywanami i pustką ogromnego pola gettowego. O Łodzi, której już nie ma.
Wileńskie dzieło miłosierdzia. Na tych terenach choroba nowotworowa skazywała dotkniętych nią tylko na cierpienie. S. Michaela Rak pokazała, że może być inaczej. Że można pomóc i nieść ulgę w bólu.
Ten milioner porzucił wielki biznes, zamieszkał na wsi i hoduje tam... owce. – Ale nie dla pieniędzy! – śmieje się. Roman Kluska walczy, żeby w polskie góry znów wyległy stada owiec. I żeby górale mogli na tym wreszcie przyzwoicie zarobić.
Piękna Pani powiedziała zaskoczonym dzieciom, że przyszła z nieba. Dzieci nie rozumiały, dlaczego do nich. Ale już po pierwszym spotkaniu z Maryją czuły, że dzieje się coś ważnego.
Kwiat Galilei. Tak mówi się o Nazarecie – mieście, w którym żyła Święta Rodzina. Wyjątkowość tego miejsca wypływa z tego, co można by nazwać duchem Nazaretu, czyli życia codziennością przepojoną obecnością Bożą.
Rosną w lasach, w parkach, w ogrodach botanicznych, ale także w przydomowych ogródkach i przy drodze do szkoły. Chronią od hałasu i dają odpoczynek w swoim cieniu. Pień i korona to ich najważniejsze cechy.
Helena Buryła urodziła trzech synów i wszyscy poszli na księży. Nie ma wnuków, ale ich parafianie przynoszą jej kwiaty na Dzień Babci.
– Kiedy przychodzą goście, dostaję skrzydeł – mówi na powitanie Teresa Zdeb i zaprasza nas do mieszkania. A my uśmiechamy się.