W rodzinnym albumie od dziecka intrygowało mnie stare zdjęcie z roku 1905. Na tle szybu wiertniczego stoją dwaj panowie w pelerynach, ubrudzeni. Jeden - to mój dziadek - kierownik wierceń, drugi - też inżynier z branży.
Mężczyzna i kobieta, miłość, prokreacja... Niegdyś cała ta sfera była otoczona nimbem tajemniczości.
Jak nie cenzura to wychowanie. Gdzie są wychowawcy? Jak bardzo pod prąd musieliby płynąć ich wychowankowie. A czy wygrają z ogromnym finansowym kapitałem bezprawia i brzydoty?
Ktoś powie, że to już kompletna dekadencja. Upadek wszystkiego - prawdy, piękna, moralności, ładu, odpowiedzialności... Być może.
Jako uproszczoną ilustrację tematu można wziąć długość damskiej sukni. Zostawiamy na boku kwestię, dlaczego o damską szatę chodzi. Dawno temu były to suknie sięgające ziemi.
Trzeba czujności, by dobro zakorzenione w mocy Boga, nie zostało zmarnowane z naszej winy. Z lenistwa, z naszej pyszałkowatości, z głupoty, z naiwności, z niezgody...
A gdy się skończy tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. I wyjdzie, by omamić narody (Ap 20,7n.).
Za moralne echo naszych zachowań. Znamy przestrogę: nie używaj przy dziecku „brzydkich” słów. Bo powtórzy przy obcych w najbardziej niestosownym momencie.
W każdej diecezji istnieje bezsporna rezerwa kapłanów. Nazwałbym to rezerwą strukturalną.
Ta czynność - tak mi się wydaje - należy do jednego z trudniejszych zadań biskupów diecezjalnych.