Kościół wspominał wczoraj świętego papieża Sylwestra I.
Co napędzało Czesława Langa, gdy na koszmarnie trudnym odcinku trasy w jego głowie kołatała jedna myśl: „Dalej nie dam rady”?
To, że w nowym wydaniu "Annuario Pontificio" wśród tytułów, używanych przez Papieża, nie ma już "Patriarchy Zachodu", nie ma żadnego znaczenia ekumenicznego dla prawosławnych.
Giovanni Battista Tiepolo, "Męczeństwo św. Agaty", olej na płótnie, ok. 1756, Muzea Państwowe, Berlin
W obecnych warunkach szerzenia się na całym świecie koronawirusa warto przypomnieć postać męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa – św. Korony, czczonej od dawna jako patronka przed epidemiami. Choć należała niegdyś do popularnych świętych, to o jej życiu i pochodzeniu wiemy bardzo niewiele. Miała się urodzić na ziemiach dzisiejszego Egiptu lub Syrii ok. 160 roku i zginąć śmiercią męczeńską w 177 (według innych przekazów żyła latach 287-303.
Zacznijmy dzisiaj od słów, które wypowiada kapłan w Pierwszej Modlitwie Eucharystycznej.
Szlaki bursztynowe i okazy bursztynu bałtyckiego z inkluzjami zwierzęcymi i roślinnymi sprzed 40 milionów lat można od wczoraj oglądać w Kaliszu.
Za patrona uważali go i niemieccy cesarze, i królowie Francji, i sam Napoleon, ale także niemieccy naziści. Po wojnie stał się patronem nagrody wręczanej politykom zasłużonym dla integracji Europy. Od jego imienia wywodzi się polskie słowo „król”. 1200 lat temu zmarł cesarz Karol Wielki.