Prawie dwieście tysięcy osób, mimo zimna i deszczu, modliło się od sobotniego popołudnia do niedzieli nad ranem nad Jeziorem Lednickim koło Gniezna.
O radości, którą można spotkać pod każdą szerokością geograficzną, z ojcem Kasprem Mariuszem Kaproniem OFM, misjonarzem w Boliwii rozmawia Szymon Babuchowski.
Tacy są stypendyści Fundacji abp. Jerzego Ablewicza. Można wśród nich znaleźć także bohaterów, choć nigdy by tak o sobie nie powiedzieli…
Kiedy cały dom pachniał już na dobre choinką, Profesor wyciągał piękną obrotową szopkę, którą przywiózł niegdyś z koncertów w Niemczech, zapalał świeczki i to był sygnał, że u Stuligroszów naprawdę zaczęły się święta.
Dawno, dawno temu, w leśnej chatce mieszkali sobie mamusia, tatuś, braciszek i siostrzyczka.
– U nas nie było wigilii. To był normalny dzień przygotowań. Wszyscy się krzątali i szykowali do świąt – mówi Brygida Kasprzycka.
Oczekiwanie na narodzenie Jezusa jest tu inne niż we wszystkich innych miejscach świata. Musi być inne – bo żyjące tu kobiety są inne. Ich głowy nigdy nie zaprzątają za bardzo porządki, zakupy, pieczenie ciast ani nawet dzieci. One żyją tylko dla Jezusa i tylko na Niego czekają.
Świąteczne wspomnienia. – U nas nie było wigilii. To był normalny dzień przygotowań. Wszyscy się krzątali i szykowali do świąt – mówi Brygida Kasprzycka.
Wojciech Wencel od roku podpisuje swoje książki wiecznym piórem watermanem. – Mam tęsknotę do rzeczy wiecznych, także w sferze materialnej – mówi.