Przez 4 dni przeszli ponad 130 km, przemierzając diecezję z północy na południe. – Modlimy się i pokazujemy – kwituje cel tej niezwykłej pielgrzymki jeden z diakonów.
– Każdy, kto chce spotkać Boga, musi nauczyć się czekać. To czekanie nazywa się też modlitwą. Chodzi o to, abyśmy na chwilę przed Nim znieruchomieli – powiedział bp Edward Dajczak 18 września do uczestników uroczystości w Skrzatuszu.
Pielgrzymi rowerowi postanowili mocno zaakcentować urodziny diecezji i pojadą aż do Rzymu. A pątnicy piesi zapowiedzieli, że nie zakończą swojej wędrówki w Częstochowie, ale… na Giewoncie.
Prawie 500 km, sakwy wypchane intencjami i jasno wyznaczony cel – pokłonić się Czarnej Madonnie.
Diecezjanie powieźli na rowerach dziękczynienia i prośby do tronu Królowej Polski.
Choć to środek wakacji, każdy dzień spędzony na niej przynosi wiele ciekawych lekcji. Trudno o lepszą szkołę życia duchowego i po prostu ludzkiego, niż piesza pielgrzymka do Częstochowy.
Przyjechali do Matki Bożej Bolesnej z różnych zakątków diecezjii.
Korony nałożył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP.
Bywa, że pielgrzymka to nie tylko sprawa duchowa, ale także… sercowa. Dla Michała Stachurskiego, porządkowego słupskiej „Piąteczki”, bez wątpienia.