W normalnym demokratycznym kraju publiczne bycie za lub przeciw jakiejś możliwej decyzji organów państwowych nie jest uważane za zamach na „władztwo”.
By chronić się przed ogłupianiem, czytajmy przede wszystkim, co powiedział nam sam Benedykt XVI.
Tradycjonalistom powtarzam, aby skupili się na pokazywaniu piękna i owocności tzw. trydenckiej liturgii, a nie na łomotaniu w internecie, że inni to heretycy.
Strzeżmy się pogardy, a smakujmy salceson i kawior.
Wszechwładne państwo, nawet jeśli trzyma poziom, w dłuższej perspektywie tworzy system totalitarny, oparty na równym urabianiu mózgów.
Dziś diabeł ma dobrotliwą, zatroskaną o nasze prawa, twarz.
Niepodległość zakłada istnienie wspólnoty, która posiada pewne wspólne punkty odniesienia, wartości, symbole, które ją łączą, a zarazem odróżniają od innych.
Blokujący życie wspólnot katolickich klerykalizm istnieje, ale nie należy on do największych problemów Kościoła.
Uczciwe i racjonalne jest zadeklarowanie wiary, którą traktuje się jako drugie skrzydło, obok rozumu, dochodzenia do prawdy.
Hasło „różnorodność” służy do robienia rewolucji w sferze tak podstawowych pojęć, jak płeć, małżeństwo, rodzina.