Kiedy Jan Paweł II na placu Zwycięstwa w Warszawie odprawiał Mszę św., prymas Wyszyński wzruszony myślał o tym, że na jego oczach spełnia się proroctwo kard. Augusta Hlonda.
O świętości prymasa Stefana Wyszyńskiego nie świadczą jego historyczne czyny, choć w nich także, jak w codzienności, ona się wyrażała.
Miała w sobie tyle wiary i zapału, by wyprowadzić benedyktynki z potężnego kryzysu. Dała im odnowioną regułę i przyciągnęła liczne nowe powołania.
Nasz świat, nawet z powszechnym odmawianiem Koronki do Bożego Miłosierdzia, nie stanie się lepszy, jeśli nie będzie w nim realnie okazywanego miłosierdzia.
Meksykański męczennik staje się wzorem dla polskich chłopców. Przyjmują jego imię, adorują relikwie i tworzą Armię Pana, by Różańcem walczyć o wiarę swoją i innych. Co z tego jeszcze wyniknie?
„Na tym straszliwym wirażu dziejowym trzeba mieć mocną głowę, by nie wypaść z Łodzi Piotrowej” – przestrzega prymas Stefan Wyszyński.
Być może jedną z form pamięci o Karolu Wojtyle powinno być stworzenie bazy fałszywych cytatów.
Dziś prestiż społeczny buduje nie wykształcenie, ale posiadanie, a to można zdobyć, będąc niewykształconym youtuberem, tiktokerem czy influencerką.
Obawiam się, że historia, jako jeden z obszarów starcia przeciwnych politycznych opcji, zostanie w programach szkolnych okrojona nie z tego, co obiektywnie słuszne i możliwe.
Rozumu prawdziwego, żywego, nie sztucznego, zawsze nam będzie potrzeba.