Bóg nie dał się zniechęcić zdeprawowanemu istnieniu, które wykrzyczało mu w twarz swoją pogardę.
W głęboko podzielonym świecie szacunek jest jak sanktuarium - znacząca przestrzeń, która łączy w tym, co wspólnie rozpoznane.
Być może jedną z szans, jakie kryją się w liczebnym uszczupleniu naszych wspólnot w Kościele, jest większa wrażliwość na wzajemne potrzeby?
Gdy to, co zakryte przed naszą świadomością wychodzi na światło – potrzebuje jeszcze więcej światła.
Dopiero odnajdując Tego, kto wyszeptał nasze imię z miłością - przywołując nas na ten świat - możemy odnaleźć najgłębszą prawdę o sobie.
nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia (Dz 4, 12b)
Wielkie, nadprzyrodzone poruszenia stają się życiodajne dopiero wtedy, gdy ogrzewa je ciepło ludzkiego serca.
Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze [Szaweł] ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa (Dz 9, 27)
Piotr podniósł go ze słowami: «Wstań, ja też jestem człowiekiem»". Tak właśnie nabiera kształtów wspólnota ludzi otwartych na prowadzącą ich Miłość.
Piotr podniósł go ze słowami: „Wstań, ja też jestem człowiekiem”. (Dz 10,25)