Gotowi na każdy werdykt
– Piotrek nie odpuszczał, chwilami był wręcz natrętny – nie jestem w stanie policzyć, ile razy wyrzucałam go z domu. Kochałam go i chciałam, by był szczęśliwy – wspomina Beata. – Ale ja byłem pewny swoich uczuć i jak Beatka wyrzucała mnie drzwiami, to wchodziłem oknem – śmieje się Piotr.