Antoni Tercha, streetworker, który pracował w Holandii, o Polakach jadących do pracy a lądujących na ulicy. Ostrzega przed działalnością niektórych biur pośrednictwa pracy.
Antoni Tercha widział szczęście w oczach Bin Ladena. A Piotr Mikołaszek, siedząc na schodach przy pustej butelce, zapytał Pana Boga, czy jest Mu jeszcze do czegoś potrzebny.
Pomagali bezdomnym, prostytutkom, narkomanom i alkoholikom z ulic Holandii i Belgii. Głównie Polakom.
Przez tydzień wspólnota Barki i jej przyjaciele wędrowali po Łemkowszczyźnie.