Taki dystans w dwa dni to nie lada wyczyn, a wszystko połączone z osobistymi intencjami znanymi Tej, do której biegli.
– Księdzu, naucz mnie skręcać w lewo, bo nie umiem – mówią ci, którzy zwykle „cwaniakują” na szkolnych korytarzach. Na lodzie, bieżni czy bokserskim ringu pokornieją od razu.
Biegają cały rok i znają się bardzo dobrze. Po raz drugi skrzyknął ich ks. Piotr Popis i ruszyli na Jasną Górę.
W Trzy dni będzie ich cztery. Wynika to z obliczeń długości trasy.
Po dwóch dniach, gdy biegiem pokonają 180 km, dołączą w Mstowie do pieszej pielgrzymki naszej diecezji, by razem - pokonując ostatnie 20 km - wejść na Jasną Górę.
Na czym polega fenomen polskiego pielgrzymowania? I dlaczego ma on tak zdecydowanie narodowy charakter? Stał się naszym znakiem szczególnym, znakiem jakości...
Uczestnicy wyruszyli sprzed gmachu Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu. Tam, w kościele pw. Chrystusa Kapłana, sprawowana była Msza św. Po dwóch dniach pątnicy dołączą w Mstowie do pieszej pielgrzymki diecezji radomskiej na Jasną Górę.Zdjęcia: ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość
W tegorocznej pielgrzymce biegowej z Radomia na Jasną Górę bierze udział 45 osób. Większość to stali uczestnicy, ale jest 15 debiutantów. Najstarsi dwaj biegacze mają 67 lat, a najmłodsze dwie uczestniczki - po 17.
200 km w niespełna 3 dni, 45 maratończyków – liczby mogą imponować, ale nie one są najważniejsze.
Robert i Darek pobiegli z Czechowic-Dziedzic na Jasną Górę. Trasę, która pieszym pielgrzymom zajmuje pięć dni, pokonali w 27 godzin.