Propozycja nie tylko dla filatelistów. Bo któż nie chciałby odwiedzić tak egzotycznego miejsca, jak leżąca na Oceanie Indyjskim wyspa Mauritius.
Niby wakacje dopiero się zaczęły, a festiwalowe lato jakby już w pełni. A niektóre religijne imprezy nawet już za nami. Tak samo te lokalne - dni tego, czy tamtego miasta. By nie wspomnieć o Opolu, czy Glastonbury.
Czyli coś nowego. Próba zrobienia czegoś z tymi tonami tanich znaczków pocztowych, które trafiają na rynek i nie bardzo wiadomo, co z nimi począć.
Goes my heart? My heart will go on?
To pewnie jedno z pierwszych słów na jakie natkniemy się, zaczynając teraz naszą przygodę z filatelistyką.
Nie wiem jak Państwo, ale ja naprawdę czekam.
Bo też właśnie z okazji rozmaitych rocznic, bardzo często wydaje się nowe znaczki pocztowe. Upamiętniające. Przypominające pewne osoby, czy zdarzenia.
Na to by wyglądało. W końcu dałem się skusić.
A może raczej należałoby zapytać: jak strawiliście te wszystkie odgrzewane kotlety?
Katolipy? Tyż. Ale przecie o co innego, zwłaszcza teraz, jednak mi chodzi.