Skąd bierze się nowe zainteresowanie problemem poronień? Być może u źródeł leży bardziej świadome definiowanie życia osoby, skutek sporów między zwolennikami ruchu pro-choice a pro-life.
Magda, córka bohaterów walczących z władzą ludową, urodziła się w więzieniu. Przez poronienie. Jej mama, pobita na przesłuchaniu przez ubeków, przy porodzie umarła.
W Koszalinie jeszcze w tym roku ma powstać pomnik poświęcony dzieciom utraconym w wyniku poronienia i martwego urodzenia. Planowaną datą poświęcenia pomnika jest 15 października – dzień Dziecka Utraconego.
Naukowcy z Uniwersytetu w Oslo ustalili, że kobiety, które przeszły aborcję cierpią na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne dłużej, niż kobiety, które doświadczyły poronienia samoistnego.
W Krakowie ruszyła w niedzielę zbiórka pieniędzy na budowę Pomnika Dziecka Utraconego. O jego powstanie zabiegają rodzice, którzy z różnych powodów - najczęściej po poronieniu - nie mogli pochować swoich zmarłych dzieci.
Od ponad roku trwa w Koszalinie kampania uświadamiająca, że poronienie to nie wycięcie wyrostka, ale strata kochanego dziecka, po którym rodzice mają prawo do żałoby.
Dla lekarzy to tylko wydalenie tkanek jaja płodowego. Jednak każda z 40 tys. kobiet w Polsce, które w ciągu ostatniego roku poroniły, powie, że straciła dziecko. Nie tkanki.
W Izraelu panowało powszechne przekonanie o wielkiej zbrodni, jaką jest dzieciobójstwo, postrzegane zawsze jako rodzaj ludobójstwa. Czy jednak można było taką ocenę zaaplikować do umyślnego sprowokowania poronienia płodu?
– Ludzie reagowali przede wszystkim milczeniem, chociaż zdarzały się bolesne słowa, że właściwie lepiej, żebym poroniła, to szybciej się to wszystko skończy i strata będzie mniejsza – opowiada Martyna Czapiewska.