- Boże, daj mi serce tak małe, by zmieściło się w nim tylko jedno słowo - To, które stało się Ciałem - modlił się w noc Bożego Narodzenia biskup płocki.
Mechaniczne, statyczne albo żywe - szopki zagościły w świątyniach gdańskiej archidiecezji. Cieszą szczególnie dzieci, ale są też okazją do wspólnego rodzinnego rozważania tajemnicy narodzin Jezusa.
Jak to możliwe, by mając tyle odgórnych wskazówek, nie rozpoznać Mesjasza? Przecież Jego przyjście zapowiadało kilkaset proroctw.
Stajenka w ogrodzie jest dla moich dzieci tak oczywista jak to, że na wigilię będą śląskie makówki – Marek Szołtysek stuka palcem o pilśniową płytę.
Już jutro przed Pasterką, około godz. 22, otwarta zostanie żywa szopka przy parafii pw. św. Wawrzyńca.
Artystyczną istotą bluźnierstwa jest nieadekwatność. Pojawia się ona wtedy, gdy o Bogu ktoś mówi niewystarczająco „po Bożemu”. Ale tylko wyrastające z wiary bluźnierstwo artystyczne ma sens. Każde inne staje się tanią prowokacją.
O powiadała mi kiedyś znana śpiewaczka operowa, pani Alicja Węgorzewska, że okradziono ją w… Betlejem. To było jeszcze wtedy, gdy do miasta Pana Jezusa na święta Bożego Narodzenia przyjeżdżały tłumy pielgrzymów. Pani Węgorzewska na pasterce przed kaplicą Narodzenia miała zaszczyt – jak wspominała – zaśpiewać polskie kolędy. Przeżycie niesamowite – można to sobie wyobrazić. Ale zdarzyło się też wtedy coś bardzo nieprzyjemnego.
– Nie zabijajcie mojego syna! – krzyczał parafianin o. Pawła Mazurka, gdy zobaczył, jak jego syn odgrywa w Wielki Piątek postać Jezusa. Był przekonany, że tłum, który za nim idzie, za chwilę go ukrzyżuje.
XXX Niedziela Zwykla
Ponownie rozbrzmiała "Cicha noc" na kilka tysięcy głosów.