20 tys. osób, głównie buddyjskich mnichów, wyszło wczoraj na ulice miast, co nie zdarzyło się w Birmie od 1988 r. Niektórzy wzywają do "zmiecenia wojskowej dyktatury" - podała Gazeta Wyborcza.
Buddyjscy mnisi z miasteczka Pakkoku wzięli do niewoli 20 urzędników wojskowej dyktatury, a ich samochody spalili. Znawcy Birmy ostrzegają: "Jeśli w konflikt zostali wmieszani mnisi, to sprawa jest bardzo poważna" - podała Gazeta Wyborcza.