Słuchajcie ludzie, Stutthof idzie!
Marsz Śmierci. – Niektórzy przystawali i załatwiali potrzeby fizjologiczne. Czas płynął, zbliżał się koniec kolumny. Podchodził esesman. Zamiast krzyknąć: „schneller, pospiesz się!”, to kopał w tyłek, wyciągał pistolet i strzelał. Jak nie zabił od razu, to poprawiał... – opowiada Felicjan Łada, numer obozowy 18252.